Trudno jest w jednym artykule przedstawić bogatą historię Inowłodzkiej Ochotniczej Straży Pożarnej, dlatego też poniżej przedstawione zostaną tylko szczątkowe informacje, które doskonale opisane są w książce „Florianowe dnie i noce” do lektury, której wszyscy Inowłodzcy strażacy z autorem książki szczerze odsyłają.

W 2002 roku Ochotnicza Straż Pożarna w Inowłodzu obchodziła wielki jubileusz 100 lecia istnienia. W dobie dwudziestego pierwszego wieku ochotnicy zmagają się z zupełnie innymi problemami niż ich przodkowie. Warto przypomnieć jak „drzewiej” bywało.

NIEŁATWE POCZĄTKI WIEKU DWUDZIESTEGO (z pamiętnika Tomasza Pruskiego)

W 1902 roku Józef Skaczkowski objął aptekę po aptekarzu Brzezińskim. Gdy zamieszkał w Inowłodzu bardzo się zdziwił, że tak ruchliwe miasteczko, takie wielkie, ma jarmarki, 17 sklepów, 4 karczmy, restaurację i nie ma ani gminy, ani straży....”

Trudno sobie dziś wyobrazić, że w 1902 roku zabezpieczenie przeciw pożarom w miastach, a szczególnie na wsiach praktycznie nie istniało. Dobytek ludzki trawił ogień. „W ciągu ostatnich trzech lat w Królowej Woli spaliła się prawie cała wieś. W Spale spłonęły stajnie. W Zakościelu sześć domów z szopami i chlewami. W Inowłodzu spłonęły trzy domy, a w odległości wiorsty od osady Inowłódz spalił się majątek rolnika.”

Najmłodszemu pokoleniu warto przypomnieć, że założycielom Inowłodzkiej straży przyszło żyć i zmagać się z władzami carskimi. „władze carskie praktycznie przestały wydawać zezwolenia na zakładanie straży ogniowych i w tym celu stosowały różne kruczki biurokratyczne i nie tylko....Solą w oku zaborcy było to, że straże ochotnicze – obok zapobiegania pożarom i coraz to skuteczniejszego gaszenia ognia – mogły zajmować się i zajmowały się potajemnie szkoleniem młodzieży do walki zbrojnej w ramach ćwiczeń strażackich …. organizowały uroczystości kulturalne i oświatowe i w ten sposób krzewiły język polski i kulturę narodową”.

PIERWSZA SIKAWKA – PIERWSZA SZOPA

Organizatorzy straży, przede wszystkim jej główny inicjator aptekarz Józef Skaczkowski i jego dzielni pomocnicy: Tomasz Pruski z ulicy Łąkowej, Jan Karpiński z ulicy Klasztornej oraz Roman Zakrzewski z Dęby w oczekiwaniu na zgodę gubernatora organizowali straż ogniową w Inowłodzu, co opisywał Tomasz Pruski w swoim pamiętniku „nie zasypywali gruszek w popiele … Zaczęliśmy werbować strażaków i przymierzać się do wyboru zarządu straży … naczelnikiem będzie Józef Skaczkowski a jego zastępcą Jan Ćwiertniewski. Na prezesa planowaliśmy Bernarda Birenzweiga ze Żelaznej Fabryki w Zakościelu... prezesostwa nie przyjął, jednak będzie popierał, na początek dał nam, to jest straży, sikawkę dobrą, tylko węży nie było.... Teraz na gwałt potrzebna jest nam szopa na narzędzia, chociażby na tę jedną sikawkę, ale nawet nie mamy jednego grosza, zwróciliśmy się o pomoc do Zarządu Wspólnoty Miejskiej, otrzymaliśmy 100 rubli”.

MY PIERWSZA DRUŻYNA

druzuna inowlodz

INOWŁODZKIE OCHOTNICZE TOWARZYSTWO P.POŻAROWE (czerwiec 1909 r. z wizytą u podleśnego Józefa Zakrzewskego z Dęby).

 

 

Pin It