Sierpień - październik 2001 r.

Ratują „Idziego”

Jeden z najciekawszych i najcenniejszych zabytków architektury w naszym regionie, romański kościółek św. Idziego w Inowłodzu jest niestety zamknięty dla zwiedzających. Można nań popatrzeć jedynie zza taśm oddzielających teren budowy. Wstępu bronią charakterystyczne, żółte tabliczki. Budowlę otoczył głęboki na metr wykop przy samych murach. Robotnicy montują potężne belki zbrojeniowe. Na każdą wchodzi dziesięć stalowych prętów o średnicy 26 milimetrów. Zatopione w betonie tuż przy fundamentach budowli uchronią zabytek przed katastrofą jaka zaczęła mu zagrażać.

Posadowiony na wysokim, skalistym brzegu Pilicy kościół został zbudowany w XII wieku. Legenda głosi, że Władysław Herman ufundował go w podzięce za cudowne narodziny syna Bolesława. Poczętego ponoć za wstawiennictwem świętego Idziego, o czym śpiewała kiedyś także Ewa Demarczyk. Miejscowa wieść gminna dopowiada, że swój udział miały też inowłodzkie źródła z wodą o znanych także później właściwościach leczniczych. Jak było tak było, kościółek został wzniesiony i do 1560 roku, chwili ufundowania nowej świątyni, pod wezwaniem św. Michała, bliżej centrum Inowłodza, pełnił funkcje kościoła parafialnego. Nadszarpnięty zębem czasu i historii był restaurowany ponoć nawet za wstawiennictwem bywającego w Spale ostatniego cara Rosji Mikołaja II. Zniszczony poważnie podczas I wojny gruntowną renowację przeszedł w czasach międzywojennych, za przyczyną innego mieszkańca Spały, prezydenta RP Ignacego Mościckiego.

- Od tamtego czasu niewiele zrobiono w celu konserwacji, zachowania zabytku- mówił przedstawiciel wojewódzkiego konserwatora zabytków w Piotrkowie Zygmunt Błaszczyk.- Kościółek był i jest z rzadka użytkowany jako obiekt sakralny, najwyżej podczas święta patrona albo Wszystkich Świętych, gdyż obok jest parafialny cmentarz. Zarzucono tradycję letnich mszy w czasie wakacji. A szkoda, bo częstsze użytkowanie wpłynęłoby dodatnio zarówno na stan samej budowli, o którą dbano by wtedy inaczej, jak i na wizerunek parafii o starych, letniskowych tradycjach.

Tymczasem wieki zaczęły się dopominać o swoje prawa. Możliwe, że doszło do zmian, ruchów w litym- wydawałoby się- podłożu. Być może wysokie zbocze doliny Pilicy ma tendencję do obsunięcia. Doszło niestety do pęknięć ścian kościółka. Zaczął też miejscami przeciekać ceramiczny dach, co zaczęło grozić także zniszczeniem drewnianej więźby. Niedostatecznie wytrzymały okazał się wieniec u szczytu ścian. Zaczął ulegać pod naciskiem potężnego belkowania. Prowizoryczne wzmocnienia i naprawy nie pomogły wiele. Trzeba się było zdecydować na poważny, kompleksowy remont zabytku i właśnie go rozpoczęto- informował Zygmunt Błaszczyk.

Projekt remontu powstał w specjalistycznej pracowni inż. Andrzeja Gołębiowskiego w Warszawie. Stamtąd też pochodzi wykonująca prace remontowe zabytków ekipa. Na początek postanowiono wzmocnić fundamenty budowli, opasując je wspomnianym, żelbetowym pierścieniem. Po takim zastrzyku z żelaza i cementu fundamenty i stojące na nich mury powinny przetrwać kolejne wieki. Podobnie wzmocniona zostanie korona murów. Zdaniem fachowców belkowania dachu nie poniosły większego uszczerbku. Nadgniłe bądź spróchniałe fragmenty drewna zostaną zastąpione nowymi. Na to pójdzie nowa, ale wyprodukowana w starej technologii dachówka typu „mnich- mniszka”. Dachówka już jest. Została zakupiona w ubiegłym roku i czeka na położenie.

Zygmunt Błaszczyk miał wtedy nadzieję, że te najważniejsze prace remontowe i zabezpieczające uda się wykonać jeszcze w 2001 roku. W następnych latach będzie sukcesywnie prowadzony remont elewacji, wypełnianie pęknięć i ubytków murów, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz kościoła.

Inwestorem całego przedsięwzięcia była inowłodzka parafia. Było jej zapewne trudno udźwignąć jego ciężar finansowy. Biorąc pod uwagę zarówno rangę zabytku jak i zakres zaplanowanych prac należał przypuszczać, że udział w kosztach będzie miał także wojewódzki konserwator. Może należałoby poszukać tak wszechmocnego w ostatnich czasach sponsora?

Od udziału w ratowaniu „swojego” zabytku nie odżegnała się także gmina.- Nie przeznaczyliśmy wprawdzie na to w tegorocznym budżecie specjalnych środków, ale na potrzeby remontu przekazaliśmy 6 metrów sześciennych drewna z gminnego drzewostanu. Powinno wystarczyć na naprawienie więźby dachowej. Próbujemy też uzyskać jakieś środki z Urzędu Wojewódzkiego- mówił wójt Cezary Krawczyk.

Gmina, choć nie za bogata, nie wykluczała dalszego wsparcia całego przedsięwzięcia. Tym bardziej, że zadeklarowała udział w projekcie, w którym inowłodzki kościółek św. Idziego będzie odgrywał jedną z głównych ról. Oto Stowarzyszenie Miłośników Kultury Średniowiecza postanowiło umieścić Inowłódz i „Idziego” na szlaku „Piastowskiej Drogi Romańskiej”- trasy turystycznej, która będzie wiodła przez miejsca znane z najstarszych w naszym kraju murowanych budowli pamiętających właśnie czasy Piastów.

Pozostaje pytanie, dlaczego prace, utrudniające w znacznym stopniu dostęp do zabytku, rozpoczęto w środku turystycznego sezonu? Wszak wiadomo, że „Idzi” jest w programie każdej odwiedzającej Inowłódz wycieczki. Błaszczyk nie widzi nic złego w tej sytuacji. Prace mają znaczny zakres i wykonać je trzeba możliwie jak najszybciej. Letnia pora jest dla nich podobno najlepsza. Konserwator uważa, że takie, niespotykane na co dzień roboty przy zabytkowej budowli, też mogą stanowić turystyczną atrakcję. A liczy się ostateczny efekt. Docenią to także następne pokolenia.

 

Marek Miziak

Idzi_remont_01

Idzi_remont_02 Idzi_remont_03

 

lipiec 2002 r.

„Idzi” oczekujący

Jesienią poprzedniego, 2001 roku dokonano istotnych prac remontowych, ratujący zabytkowy, romański kościółek św. Idziego w Inowłodzu. Operacja się powiodła, ale pozostały widoczne blizny, na usunięcie których miłośnicy zabytku nie mogli się doczekać.

Najbardziej widocznym elementem renowacji było nowe poszycie dachu zabytku. Położono nową dachówkę i do środka, na więźbę dachową, przestała przeciekać woda. Z remontem bardzo się śpieszono by zdążyć przed jesienno – zimowymi szarugami i może z tej przyczyny zaniedbano estetykę. - Korekty wymaga poszycie wieży i apsydy a także inne drobne elementy – mówił po kontroli wykonawstwa przedstawiciel Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Zygmunt Błaszczyk. – To nie są poważne prace i wykonawca, firma „Bud – Przem” z Dąbrowy zobowiązała się je wykonać do końca maja obecnego, 2002 roku. Niestety nie dotrzymała obietnicy. Inwestorem jest parafia inowłodzka i tam kierujemy monity, ale – jak do tej pory - bez rezultatu.

Kościółek nie doczekał się wówczas kosmetyki dachu, doczekał się natomiast sezonu turystycznego i w takim, niedorobionym stanie prezentował się zwiedzającym. Nie budził zapewne ich zachwytu jeszcze jeden mankament prac remontowych, który ujawnił się trochę później. Zagrożone przez pękanie skarpy wzniesienia fundamenty budowli opasano w ziemi potężna ławą żelbetową. Zagrożenie zlikwidowano, ale znów po operacji pozostały blizny. Na powierzchni ławy ułożono warstwę charakterystycznego, inowłodzkiego, rudego kamienia, z którego wzniesiona jest cała świątynia. I tu wykonawcy musieli popełnić jakiś błąd, bo nie minęło pół roku a znaczna część kamieni odwarstwiła się od podłoża. Leżały sobie luzem, często już porozrzucane, szpecąc dodatkowo i skutecznie zabytek.

Niezbędne roboty – jak powiedział Błaszczyk – nie są wielkie, ale ich niewykonanie przynosi podwójną stratę. Kościółek wciąż nie prezentował się tak jak by mógł, a ponadto, opóźnienie w wykonawstwie spowodowało wstrzymanie pewnego dofinansowania przeznaczonego na ten cel przez konserwatora! Definitywne na tym etapie, bo niezbyt solidna firma ostatecznie niedoróbek nie zlikwidowała, co miało się w niezbyt odległej przyszłości odezwać gromkim głosem!

Marek Miziak

 

 

lipiec 2009 r.

„Idzi” zagrażający!

Przez lornetkę widać to było z dołu doskonale! Na dachu wieży zabytkowego, romańskiego kościoła św. Idziego w Inowłodzu leżały sobie luźne dachówki, gotowe w każdej chwili spaść na głowę temu, kto znajdzie się jak raz u stóp budowli.

Proboszcz parafii św. Michała w Inowłodzu, ksiądz Artur Szczepanik nie przesadził, gdy przybiegł z alarmem na czerwcową sesję Rady Gminy. Dachówki mogą polecieć na głowy w każdej chwili! Tymczasem odgrodził taśmą teren wokół wieży, zaopatrując zaporę w odpowiednie napisy ostrzegawcze. Ale to oczywiście nie rozwiązywało problemu do końca. Niezbędne było konkretne działanie naprawcze.

Problem był „stary”, jak nowy dach na kościółku. We wrześniu 2002, zaraz po jego położeniu, krzyczeliśmy głośno, także z gazetowych szpalt, że poszycie położono niefachowo i nie tylko brzydko wygląda, ale też prędko ulegnie zniszczeniu. Z remontem bardzo się śpieszono by zdążyć przed jesienno – zimowymi szarugami i może z tej przyczyny zaniedbano estetykę. Jeszcze istotniejsza okazała się jakość. Ani konserwator, ani inwestor, czyli inowłodzka parafia, nie zdołały wyegzekwować gwarancyjnych, czyli pewnych, wydawałoby się, napraw.

Rezultatów tych zabiegów nie było zaraz po remoncie i nie doczekano się ich przez następne siedem lat. W roku 2009 wyszło na dachu kościółka przysłowiowe szydło z worka. Może nie gołym, ale uzbrojonym w szkła okiem widać było wyraźnie, że dachówki typu mnich – mniszka odwarstwiły się od podłoża i leżą miejscami, zwłaszcza po zachodniej stronie, bezładnie, nie wiadomo, kto na kim, czy też może raczej– co na czym. Mogły polecieć na dół przy byle podmuchu. Proboszcz zrobił, co w tej sytuacji zrobić mógł i powinien. Zagrodził dostęp do zabytku. W razie wypadku odpowiadałby jako właściciel.

Ponowna naprawa poszycia „Idziego” była oczywiście niezbędna. Kościółek należy do parafii. Ona była głównym inwestorem przy remoncie. Od opieki nad swoim sztandarowym zabytkiem nie odżegnywała się też swego czasu gmina Inowłódz. Odbywały się tu przecież firmowane przez gminę imprezy kulturalne, jak np. koncerty z cyklu „Kolory Polski”. Ze względu na zagrożenie i planowany remont „Kolory” w „Idzim” odwołano. Wójt z plebanem toczyli rozmowy na temat finansowego wsparcia naprawy. Mało skuteczne. A sezon turystyczny był w pełni i otamowany najpierw, a później wręcz ogrodzony zabytek niezbyt pochlebnie o Inowłodzu świadczył.

Marek Miziak

Idzi_remont_04 Idzi_remont_05 Idzi_remont_06

Idzi_remont_07 Idzi_remont_08 Idzi_remont_09

 

 

lipiec 2010 r.

Na początku lipca 2010 roku jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny architektonicznie kościółek pod wezwaniem św. Idziego w Inowłodzu ponownie okryto pajęczyną rusztowań. Przystąpiono do ponownej rekonstrukcji niefachowo położonego w 2002 roku poszycia wieży kościoła. Poprawek wymagała także reszta dachu świątyni.

Idzi w pełnej krasie!

Kolejne piętra rusztowań wokół wieży i pozostałej bryły najwspanialszego inowłodzkiego zabytku, wpinały się ku górze w błyskawicznym tempie. Widać było od pierwszych poczynań, że prowadzone są szybko i fachowo i że tym razem nie będzie rekonstrukcyjnej wpadki.

Romański kościół św. Idziego w Inowłodzu, posadowiony na wysokim, skalistym brzegu Pilicy został zbudowany najpewniej w XII wieku, choć legenda upiera się, że jest XI- wieczny i że książę Władysław Herman ufundował go w intencji, albo też w podzięce za cudowne narodziny syna Bolesława. Poczętego ponoć za wstawiennictwem francuskiego świętego, o czym śpiewała kiedyś także Ewa Demarczyk. Miejscowa wieść gminna dopowiada, że swój udział miały też inowłodzkie źródła z wodą o znanych, także później, właściwościach leczniczych, z których skorzystała księżna Judyta.

Jak było, tak było, kościółek został wzniesiony i do ufundowania nowej świątyni, pod wezwaniem św. Michała, bliżej centrum Inowłodza, pełnił funkcje kościoła parafialnego. Nadszarpnięty zębem czasu i historii był restaurowany, ponoć nawet za wstawiennictwem bywającego w Spale ostatniego cara Rosji Mikołaja II. Zniszczony poważnie podczas I wojny, gruntowną renowację przeszedł w czasach międzywojennych, za przyczyną również miłośnika Spały, prezydenta RP Ignacego Mościckiego.

Tymczasem wieki zaczęły się dopominać o swoje prawa. Możliwe, że doszło do zmian, ruchów w litym - wydawałoby się- podłożu. Być może wysokie zbocze doliny Pilicy wykazuje tendencję do obsunięcia. Doszło niestety do pęknięć ścian kościółka. Zaczął też miejscami przeciekać ceramiczny dach, co groziło zniszczeniem drewnianej więźby. Niedostatecznie wytrzymały okazał się wieniec u szczytu ścian. Zaczął ulegać pod naciskiem potężnego belkowania. Prowizoryczne wzmocnienia i naprawy nie pomogły wiele. Trzeba się było zdecydować na poważny, kompleksowy remont zabytku i w 2002 roku do niego przystąpiono.

Projekt remontu powstał w specjalistycznej pracowni inż. Andrzeja Gołębiowskiego w Warszawie. Wzmocniono fundamenty budowli, opasując je żelbetowym pierścieniem. Podobnie wzmocniona została korona murów. Do tego etapu prac zastrzeżeń nie było. „Schody” zaczęły się na dachu! Trudnym dekarsko, bo składającym się nie tylko z prostych połaci, ale też zadaszenia okrągłej wieży i półkolistej apsydy. W tych miejscach współczesnym dekarzom zdecydowanie zabrakło umiejętności poprzedników sprzed wieków.

Zdaniem rzeczoznawców belkowania dachu nie poniosły większego uszczerbku. Nadgniłe bądź spróchniałe fragmenty drewna zostały zastąpione nowymi. Na to poszła nowa, ale wyprodukowana w starej technologii dachówka typu „mnich- mniszka”. Ale poszła źle. Na pierwszy rzut oka widać było, że wykonawcy uczą się nowej specjalności na tym zabytku. Ostatecznie nauka trafiła do lasu. Najbardziej widoczny element renowacji - nowe poszycie dachu zabytku – kłuło w oczy. Położono nową dachówkę i do środka, na więźbę dachową, przestała przeciekać woda. Ale z remontem bardzo się śpieszono by zdążyć przed jesienno – zimowymi szarugami i może z tej przyczyny zaniedbano estetykę. - Korekty wymagało poszycie wieży i apsydy a także inne drobne elementy – mówił wtedy przedstawiciel Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. – To nie są poważne prace i wykonawca zobowiązał się je wykonać do końca maja tego roku. Niestety nie dotrzymał obietnicy. Inwestorem jest parafia inowłodzka i tam kierujemy monity, ale – jak do tej pory - bez rezultatu – mówił Zygmunt Błaszczyk.

Jak się miało wkrótce okazać, nie chodziło wyłącznie o estetykę i źle się stało, że zbagatelizowano widoczne gołym okiem niedoróbki. Po ośmiu latach szydło definitywnie wyszło z worka. Uzbrojonym w szkła okiem widać było dokładnie, że dachówki typu mnich – mniszka odwarstwiły się od podłoża i leżą miejscami bezładnie, nie wiadomo, co na czym. Mogły polecieć przy byle podmuchu.

Proboszcz parafii św. Michała w Inowłodzu, ksiądz Artur Szczepanik, administracyjny właściciel zabytku na krajową skalę nie przesadził, gdy przybiegł przed sezonem turystycznym w 2009 roku z alarmem na sesję Rady Gminy Inowłódz. Wtedy odgrodził taśmą teren wokół wieży, zaopatrując zaporę w odpowiednie napisy ostrzegawcze. Ale to nie rozwiązywało problemu. W lipcu 2010 r. działania naprawcze stały się faktem. Na plac weszła specjalistyczna firma z Bydgoszczy. Ta będzie z pewnością lepsza od poprzedniej. O jej fachowości mogą zaświadczyć wykonane już rekonstrukcje kościołów w pobliskiej Rzeczycy i Krzemienicy, w Łodzi, gdzie pracowała przy odbudowie cerkwi i kilku fabrykanckich pałaców. Członkowie brygady nie szczędzili „pozdrowień” swoim poprzednikom, twierdząc wprost, że „spartaczyli robotę”.

Proboszcz Szczepanik pieniędzy na ratowanie „Idziego” i turystów z gminy nie dostał, mimo, że chodziło o architektoniczny skarb i perłę tej ziemi. Skończyło się na wniosku do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ksiądz wystąpił o 75 tys. złotych i otrzymał promesę dotyczącą takiej kwoty. Można było działać. Na remontowane ponownie fragmenty poszycia trzeba było ponownie zakupić dachówkowe mniszki i mnichów. Niepotrzebnie, bo wystarczyło w odpowiednim czasie zadbać o prawidłowy wybór i weryfikację umiejętności firmy, nadzorować wykonanie i nie przyjmować bubla, egzekwując naprawę w ramach gwarancji. Nie sprawdził się w tych działaniach ówczesny inwestor i właściciel obiektu, nie odnalazł się w swojej roli merytoryczny opiekun przedsięwzięcia – konserwator zabytków. Błędy trzeba było naprawić.

Ponowny remont dachu przeprowadzono szybko, skutecznie i fachowo. Efekt tych prac dekarskich osłodził żal po stratach. W tym roku do Inowłodza wraca wędrowny festiwal Filharmonii Łódzkiej „Kolory Polski”. W roku ubiegłym, w związku z remontem, koncerty zostały odwołane. Na szczęście tylko przejściowo, bo to spora atrakcja w środku turystycznego sezonu.

Marek Miziak

Idzi_remont_10 Idzi_remont_11 Idzi_remont_12 Idzi_remont_13

Idzi_remont_14 Idzi_remont_15 Idzi_remont_16

Idzi_remont_17 Idzi_remont_18 Idzi_remont_19

Idzi_remont_20

Pin It